DSC 8587

 Rozmowa z Jackiem Adamskim - Wicestarostą Brzozowskim

jacek adamski

Sebastian Czech: W działalności społecznej posiada Pan wieloletnie doświadczenie zwieńczone konkretnymi sukcesami, do jakich należy bezsprzecznie zaliczyć organizację cyklicznych i cieszących się dużą popularnością nie tylko w powiecie brzozowskim, ale w województwie podkarpackim imprez, jak Międzynarodowy Festiwal Folklorystyczny „Dzieci Gór i Dolin” w Niebocku oraz „Święto fajki” w Grabówce. Pańskim zdaniem, to jest właśnie sposób na promocję powiatu brzozowskiego, jego zaistnienie w świadomości mieszkańców całego Podkarpacia, a może i bardziej oddalonych regionów?
Jacek Adamski: Zdecydowanie tak. Właśnie po to realizowaliśmy wraz z moimi współpracownikami z Gminnego Ośrodka Kultury, Bibliotek i Wypoczynku w Dydni, którego przez wiele lat miałem być przyjemność dyrektorem, powyższe przedsięwzięcia. Nie dla własnej chwały, ale dla popularyzacji ziemi dydyńskiej i oczywiście całego powiatu. I jeszcze raz powtórzę: nie dla własnej chwały, ale jednocześnie z wielkiej pasji. Bo bez niej nic nie zdołalibyśmy zrobić. Zwłaszcza projektów tak skomplikowanych logistycznie. W niektórych edycjach festiwalu „Dzieci Gór
i Dolin”, a wszystkich było czternaście, gościliśmy nawet do trzystu dzieci z różnych stron Europy. Zatem co roku mierzyliśmy się z wyzwaniami na skalę przekraczającą możliwości na przykład lokalowe gminy Dydnia, czy w ogóle powiatu brzozowskiego. Z tej też przyczyny korzystaliśmy z internatów nie tylko zlokalizowanych na naszym terenie, ale również tych w Sanoku, Iwoniczu, czy Lutowiskach. Dawaliśmy jednak radę. Dzięki wspomnianej już pasji wyzwalającej niesamowitą energię. Taką pozwalającą przezwyciężać problemy, których przecież nie brakowało. Za to właśnie dziękuję swoim współpracownikom z domu kultury w Dydni. Że nigdy nie zawiedli, a zawsze robili więcej niż wskazywały na to zapisy
w zakresach obowiązków, przez co wszystko odbywało się zgodnie z planami i oczekiwaniami. Możemy czuć dumę i radość, że udało się zrobić coś zauważalnego zarówno dla tutejszej społeczności, jak i młodych uczestników przyjeżdżających do nas z różnych zakątków Starego Kontynentu. Wreszcie dla kultury i tradycji naszego regionu. I z tego, że okrzyknięto nas dziecięcą stolicą Podkarpacia. Wydarzenie to musi mieć kontynuację w następnych latach.

S. Cz.: Mówiąc o pańskiej działalności społecznej nie sposób pominąć działki sportowej, zwłaszcza piłkarskiej. Grabowianka Grabówka, której Pan prezesuje do niedawna grała w klasie okręgowej, a dodatkowo jej niektórzy wychowankowie wybijają się zdecydowanie poza stadiony powiatu brzozowskiego.
J. A.: To kolejny przykład, co może zdziałać zamiłowanie do tego, co się wykonuje w powiązaniu ze sprawną, życzliwą współpracą z ludźmi i oczywiście utalentowaną młodzieżą. Faktycznie radzimy sobie całkiem nieźle na lokalnym piłkarskim rynku, ciesząc się ponadto z wychowanków powoływanych nawet do reprezentacji Polski. Jak w przypadku Dominika Kulona, kadrowicza do lat 15, a ponadto obecnie piłkarza Karpat Krosno, występującego w Centralnej Lidze Juniorów do lat 17. Ponadto mamy Dominika Koraba z rocznika 2007, wiodącego zawodnika kadry OZPN Krosno. Widać zatem, że ciężka praca przynosi efekty, niezależnie czy działamy w dużych ośrodkach miejskich, czy małych miejscowościach.

Jacek Adamski

 

S. Cz.: Wspominał Pan, że działalność sportowa i kulturalna, to pasje, a z nich trudno zrezygnować. Stanowisko Wicestarosty, które zdecydował się Pan objąć nie ograniczy czasowo dotychczasowych zajęć?
J. A.: Na pewno ograniczy, ale na pewnych etapach życia coś się kończy, coś zaczyna. Ciężko zrezygnować z czegoś, co daje satysfakcję, radość, rozwija zainteresowania, i co najważniejsze, przynosi efekty. Jednocześnie trudno nie podejmować nowych doświadczeń, zwłaszcza wynikających z woli wyborców, obdarzających mnie po raz kolejny naprawdę dużym zaufaniem. Przez prawie dwadzieścia lat sprawowałem funkcję Dyrektora Gminnego Ośrodka Kultury, Bibliotek i Wypoczynku w Dydni w Dydni, przez równe dwadzieścia reprezentowałem mieszkańców gminy Dydnia w Radzie Powiatu w Brzozowie, będąc jej wiceprzewodniczącym, później członkiem zarządu powiatu. Żyłem tym wszystkim, sprawy organizacji imprez kulturalnych, funkcjonowania Grabowianki, Podkarpackiego Związku Piłki Nożnej, którego jestem wiceprezesem, czy wreszcie problemy ludzi, z jakimi się do mnie zwracali, całkowicie mnie pochłaniały. W ciągu dnia przemieszczałem się w różne miejsca, odbywałem różne spotkania, rozmowy, po prostu żyłem swoją pasją. Teraz rozpoczynam pracę bardziej urzędniczą, choć nie pozbawioną kontaktu z dziedzinami, dzięki którym przez lata czerpałem olbrzymią satysfakcję. Zawsze będę wspierał powiatową kulturę, sport, i mogę to skutecznie czynić z pozycji wicestarosty brzozowskiego. Mając właśnie tę świadomość zdecydowałem się na objęcie nowego stanowiska. Coś się w moim życiu skończyło, coś bardzo pozytywnego, ale jednocześnie coś zaczyna. Na szczęście w jakimś stopniu powiązanego z przeszłością, do której czuję wielki sentyment.

S. Cz.: Połączenie pasji z doświadczeniem samorządowym korzystnie rokuje nowym wyzwaniom.
J. A.: Mam nadzieję, ale moją skuteczność na nowym stanowisku zweryfikują kolejne lata. Mogę dzisiaj natomiast zapewnić, że poziom energii i mojego zaangażowania oraz determinacji co najmniej pozostanie na dotychczasowym poziomie. Inaczej zresztą działać nie potrafię. Bo pasja, to dążenie do celu na przekór wszystkim przeszkodom. Im sprawa bardziej skomplikowana, tym większa satysfakcja z jej udźwignięcia. A satysfakcja z pracy na rzecz mieszkańców napędza do działania. Warta jest wyzwań, jakie się przed nami pojawiają, warta trudności, z jakimi musimy sobie poradzić i warta wreszcie wszelkich wyrzeczeń, jakie musimy ponieść.

Rozmawiał Sebastian Czech