Rozmowa z Gabrielem KOBYLAKIEM, pochodzącym ze Wzdowa, 19-letnim bramkarzem Legii Warszawa, obecnie wypożyczonym do występującej w I lidze Puszczy Niepołomice

 

KobylakMarek Szerszeń: Pamiętasz swoje pierwsze kroki na piłkarskim boisku?

Gabriel Kobylak: To było bardzo dawno temu, miałem wtedy bodajże 6 lat (śmiech). Tak naprawdę to starszy brat jako pierwszy zabrał mnie na boisko sportowe. Brat zresztą grał w LKS Wzdów i trochę w Orle Bażanówka. Poza tym mój tato był prezesem klubu we Wzdowie, więc siłą rzeczy tradycje w naszej rodzinie były mocno związane z piłką nożną.

Zawsze interesowałeś się piłką nożną?

Od kiedy tylko pamiętam oglądałem mecze w telewizji. Oprócz tego chodziłem na mecze we Wzdowie i jeździłem z tatą na mecze okolicznych klubów. W tamtym czasie mocno kibicowałem FC Barcelonie, gdzie bronił Victor Valdes, można powiedzieć mój dziecięcy idol i ulubiony bramkarz. A lokalnie często też jeździłem na sanocką Stal, która w tamtym czasie była najmocniejszym zespołem w okolicy.

Grę w piłkę nożną zaczynałeś w drużynach młodzieżowych Zgody Zarszyn i Orła Bażanówka. Już wtedy byłeś ustawiany na pozycji bramkarza?

Najpierw jakiś czas grałem we Wzdowie, gdzie ustawiano mnie na różnych pozycjach. Zdarzały się mecze kiedy broniłem, ale były też i takie, kiedy grałem jako obrońca. Podobnie było w Zarszynie i dopiero będąc w Bażanówce postanowiłem, że będę bramkarzem. Zresztą predysponowały mnie też do tego warunki fizyczne. Mój tato i brat byli wysocy. Ja byłem też wyższy i silniejszy od rówieśników, więc pomyślałem, że może coś z tego wyjdzie, że może będzie dobrze.

Twój talent uwidocznił się jeszcze bardziej w sezonie 2014/2015, kiedy mając 12 lat trafiłeś do Ekoballu Sanok, a niedługo po tym czasie do Karpat Krosno.

W Sanoku występowałem w drużynie juniorów po okiem trenera Daniela Niemczyka, a później Macieja Błażejowskiego. Stamtąd przeniosłem się do Krosna, gdzie chodziłem też do szkoły, co było sporym ułatwieniem. Po roku gry w zespole młodzieżowym zostałem przesunięty do pierwszego zespołu, grającego w III lidze. Niestety, jeszcze w tamtym czasie nie dostałem szansy występu na tym szczeblu rozgrywek. Debiut seniorski w III lidze udał się dopiero po transferze do Legii Warszawa.

No właśnie. Można powiedzieć, że Twoja kariera nabrała niesamowitego tempa. Po dwóch latach spędzonych w Karpatach jako 16-latek zostałeś zawodnikiem Legii Warszawa. Jak w ogóle do tego doszło?

Swego czasu pod szyldem PZPN organizowane były turnieje drużyn wojewódzkich. Na takim turnieju w Boguchwale, w którym całkiem nieźle się zaprezentowałem byli skauci Legii Warszawa. Dopiero niedawno się dowiedziałem, że obserwowali mnie już dużo wcześniej, ale dopiero po tym turnieju skontaktowali się z Karpatami w sprawie mojego transferu. W Krośnie bardzo chcieli bym jeszcze został, ale nie wiązała mnie żadna umowa i z przejściem do Legii nie było większego problemu. Tym bardziej, że we wszystkim pomógł mi mój menadżer Maciej Zieliński.

Nie przerażał cię fakt, że jakby nie patrzeć idziesz do wielkiego klubu, jednego z największych w Polsce, jeśli nie największego?78773729 3482445261796329 4520463030479224832 o

Miałem pewne obawy i przemyślenia jak to wszystko będzie wyglądać i czy dam radę. Jednak wraz ze mną do Legii trafiło bardzo dużo chłopaków, praktycznie z całej Polski, z którymi złapałem fajny kontakt. To mi bardzo pomogło i nie było większego problemu z aklimatyzacją w nowym otoczeniu. Mogę powiedzieć, że najgorszy był pierwszy tydzień, później było coraz lepiej. Zresztą nie było czasu na jakiekolwiek rozmyślania. Codzienne treningi powodowały, że do domu pierwszy raz pojechałem po 3-4 miesiącach.

W Legii występowałeś w rezerwach, w rozgrywkach III ligi. Skrócone rozgrywki sezonu 2019/2020 zakończyliście na bardzo wysokim trzecim miejscu, z punktem straty do liderującego Sokoła Ostróda. Można powiedzieć, że awans rywali dokonał się w dość kontrowersyjnych okolicznościach.

Najpierw grałem w Centralnej Lidze Juniorów, a później w drugim zespole. Faktycznie okoliczności awansu Sokoła były bardzo, ale to bardzo problematyczne. Legia chciała koniecznie zagrać zaległy mecz z Ostródą, tym bardziej, że miała tylko punkt straty. Z punktu widzenia mojego klubu, było to niezwykle ważne, by mieć drugą drużynę na szczeblu centralnym, gdzie ogrywaliby się młodzi zawodnicy. Sytuacja była kuriozalna, ostatecznie do meczu nie doszło i do II ligi awansował Sokół.

Miałeś okazję trenować z pierwszą drużyną bądź zawodnikami z pierwszego zespołu? Zaprzyjaźniłeś się z kimś?

Za trenera Sa Pinto miałem treningi z pierwszą drużyną. Arek Malarz został przesunięty do rezerw, a pierwszy zespół potrzebował bramkarza. Dlatego odbyłem kilka treningów z pierwszym zespołem. Zresztą z Kacprem Skibickim czy Wojtkiem Muzykiem utrzymuję cały czas bardzo dobry kontakt.

Jakie były przesłanki rocznego wypożyczenia do Puszczy Niepołomice?

Tak naprawdę przejście do Puszczy to był wspólny pomysł mój i Legii. Razem doszliśmy do wniosku, że to odpowiedni moment by spróbować sił w I lidze. Ja nie chciałem grać w CLJ czy III lidze, a i Legia była za tym bym ogrywał się w drużynie, która regularnie występuje na szczeblu centralnym. Były propozycje i zainteresowania innych klubów, jednak wiedzieliśmy, że w Niepołomicach od kilku sezonów stawia się w bramce na młodzieżowca i uznaliśmy, że to będzie dobry kierunek.

Wypożyczenie do Niepołomic póki co okazuje się dla ciebie strzałem w dziesiątkę. W rundzie jesiennej obecnego sezonu byłeś podstawowym bramkarzem.

Z perspektywy czasu wszystko się super ułożyło. Wprawdzie na jesieni nie grałem w dwóch pierwszych meczach, ale później wywalczyłem miejsce w pierwszej „11”. W trakcie rundy przytrafił mi się słabszy mecz na ŁKS-ie w Łodzi, ale po dwóch meczach na rezerwie znów wróciłem do podstawowego składu. W sumie jako pierwszy bramkarz rozegrałem 13 spotkań, więc bilans całkiem dobry.

Ej IeY4WoAA5FskNa pierwszoligowym froncie miałeś okazję zmierzyć się z Twoim kolegą ze szkolnej ławki z Krosna Kacprem Bieszczadem również bramkarzem, występującym w Chrobrym Głogów. To zbieg okoliczności, że dwóch kolegów z jednej klasy gimnazjum broni już na tak wysokim poziomie?

Myślę, że to na pewno nie jest przypadek, a raczej ciężka, mozolna i wielogodzinna praca. Z trenerem Piotrem Hajdukiem ze Szkółki Bramkarskiej w Krośnie wykonaliśmy kawał dobrej roboty. On nam pokazywał i przekazywał praktycznie wszystko od podstaw. Jestem pewien, że gdyby nie to, to ani ja ani Kacper będąc w tak młodym wieku nie byliśmy w tym miejscu gdzie jesteśmy. To wszystko mogłoby się różnie i zupełnie inaczej potoczyć.

W tym roku broniłeś w obydwu meczach pucharowych z Lechią Gdańsk i Arką Gdynia, ale w ligowych potyczkach z Resovią i Arką bronił Twój konkurent Mateusz Górski. Kto jest więc teraz pierwszym bramkarzem?

Zobaczymy jak to będzie wyglądać w trakcie trwania całej rundy wiosennej, a tak naprawdę wszystko się pewnie okaże w najbliższych kilku meczach. Wydaje mi się, że nadal w hierarchii jestem pierwszą opcją.

Wspomniałem o meczach pucharowych nie bez kozery. Sprawiliście nie lada sensację pokonując w 1/8 Pucharu Polski czołową drużynę ekstraklasy Lechię Gdańsk. Wydawało się, że w ćwierćfinale z Arką Gdynia zadanie będzie łatwiejsze.

Wszyscy w Klubie wiedzieliśmy, że to wcale nie będzie łatwiejszy mecz, a wręcz dużo cięższy. W wygranym meczu 3 – 1 z Lechią nie mieliśmy za dużo sytuacji, ale byliśmy niezwykle skoncentrowani i skuteczni. Po meczu nawet śmialiśmy się z chłopakami, że z dwóch akcji strzeliliśmy trzy gole. Z kolei w ćwierćfinale z Arką nastawialiśmy się na walkę i kto oglądał mecz to widział, że za dużo finezji tam nie było. Arka po prostu wykorzystała stworzone sytuacje, my niestety takich za wiele nie stworzyliśmy.

Może trochę za szybko uwierzyliście w półfinał i osiągnięcie największego sukcesu w prawie 100-letniej historii klubu? Mogło was to zgubić?

Może i takie myśli były, ale nie wygrywa się meczu w szatni, tylko na boisku, gdzie trzeba wyjść i pokazać, że jest się lepszym od przeciwnika. Niestety w tym wypadku tak się nie stało.

Jaki jest Tomasz Tułacz, twój obecny trener? W sumie dzięki niemu na szersze wody wypłynął Karol Niemczycki, który sezon temu bronił w Niepołomicach, a teraz jest pierwszym bramkarzem ekstraklasowej Cracovii.

Przede wszystkim jest bardzo specyficzny i trochę szalony. Zdarza mu się trochę za dużo pokrzyczeć na meczu, a jeśli mu się jeszcze podpadnie, to jest naprawdę ciężko. Ale z drugiej strony dużo inwestuje w nas, młodych zawodników. Daje szansę gry, ale też obdarza dużym zaufaniem, które każdy stara się wykorzystać. Karol jest tego świetnym przykładem. Tamten sezon miał bardzo dobry w I lidze, a teraz równie dobrze idzie mu w ekstraklasie. Myślę, że trener Tułacz jest dobrym fachowcem, co pokazują wyniki Puszczy zarówno z zeszłego sezonu, jak i obecne.

Dzięki udanym występom w Klubie zostałeś zauważony i powołany przez trenera Jacka Magierę do reprezentacji Polski U-19. W październiku 2020 roku zadebiutowałeś w niej w przegranym meczu z Danią. Jak to wspominasz?

W sumie był to mój pierwszy wyjazd na kadrę, nigdy wcześniej nie grałem w żadnej kategorii wiekowej w reprezentacji Polski. Mimo, że wystąpiłem dopiero po przerwie to uważam, że zagrałem dobry mecz. Rywale nie strzelili mi bramki, a w dodatkowej serii rzutów karnych obroniłem dwa z nich. Myślę, że mimo pandemii i tego, że zgrupowanie było bardzo krótkie był to fajny czas.

Można powiedzieć, że dalej jesteś w orbicie zainteresowań trenera Magiery?

Myślę, że tak. Z trenerem rozmawiałem całkiem niedawno, bo zadzwonił do mnie w dniu urodzin. Trochę porozmawialiśmy i trener dał mi do zrozumienia, żebym był gotowy i że jestem cały czas brany pod uwagę, jeśli chodzi o powołania do U-19. Niestety, ze względu na pandemię plany reprezentacji nie są teraz znane. Decyzje, co i kiedy będzie rozgrywane podejmie wkrótce PZPN.

Załóżmy taką sytuację. Kończy się sezon 2020/2021. Wracasz do Legii i próbujesz walczyć o pierwszy skład, zostajesz w Puszczy, czy zupełnie zmieniasz kierunek?

Możliwości jest na pewno kilka. Na ten moment jestem nastawiony, że wracam do Legii z myślą walki o kadrę pierwszego zespołu. Jeszcze rok mam ważny kontrakt z Legią, więc póki co jest to dla mnie pierwsza opcja. Z drugiej strony nadal jestem młodzieżowcem, bo niedawno skończyłem 19 lat i coraz więcej klubów na bramce chce mieć młodzieżowca. Myślę więc, że jakieś zapytania z innych klubów mogą się też pojawić. Zobaczymy jak to wyjdzie.

Co z nauką? Jak ją godzisz z piłką?

Generalnie jest ciężko, bo gra w I lidze to zawodowstwo. Przeważnie są dwa treningi dziennie, do tego dochodzą mecze, wyjazdy, noclegi. Dlatego uczę się prywatnie, no i wiadomo zdalnie. Innej możliwości po prostu nie ma. W tym roku piszę maturę i mam nadzieję, że wszystko dobrze pójdzie.

Możesz zdradzić swoje bramkarskie plusy i minusy?Puszcza vs GKS Jastrzebie 075

Moim największym plusem jest gra na przedpolu, bo w Legii dużo uczyłem się gry od tyłu, rozgrywaniem akcji od bramkarza. W I lidze gra się zupełnie inaczej. Tutaj każdy mecz to tak naprawdę gra o życie, wręcz wojna. Dlatego też w Niepołomicach trenerzy bardziej stawiają na grę na linii. W drużynie Puszczy mam bardzo dobrego trenera bramkarzy Bartłomieja Dydo i najczęściej pod jego okiem doskonalę te umiejętności.

Masz swój bramkarski wzór do naśladowania?

Takim idolem jest Brazylijczyk Ederson, obecnie bramkarz angielskiego Manchesteru City. Świetnie gra nogami, imponuje dużym spokojem. Jak wrócę do Legii, to trzeba będzie tak samo zacząć grać (śmiech).

Jak sądzisz, dlaczego w Polsce mamy tak wielu znakomitych bramkarzy, a powiedzmy sobie szczerze brakuje wybitnych piłkarzy z pola?

Znawcy piłki nożnej podkreślają, że Polsce jest bardzo dobra szkoła bramkarzy. Mamy wielu znakomitych szkoleniowców od tych tematów, ale przede wszystkim genialnego Krzysztofa Dowhania z Legii, z którym miałem okazję i przyjemność trenować. Przecież spod jego skrzydeł wypłynęli i robią wielkie kariery tacy zawodnicy jak Łukasz Fabiański, Wojciech Szczęsny czy ostatnio Radek Majecki. Myślę, że Legia do której po wypożyczeniu zamierzam wrócić jest dla młodych bramkarzy najlepszym miejscem w Polsce.

Twoje marzenie?

Na obecną chwilę to móc zadebiutować w pierwszym zespole Legii. Po drodze można pokazać się też w reprezentacjach młodzieżowych, ale póki co Legia to cel numer jeden.

Tego ci życzę i będę trzymał kciuki.

Rozmawiał Marek Szerszeń

 

fot. Archiwum Puszcza Niepołomice

Archiwum Legia Warszawa

cyfrasport.pl